//W tle niedawno odkryty wokalista. Noga sama dyga. Chyba ma ochotę na herbatę. Dobra, nie chce jej się wstawać. Okej. Teraz piszemy prosto z serduszka, więc halo Ana skup się! Zaczyna pisać.//
Według Słownika Języka Polskiego:
samotność - odczuwany stan braku towarzystwa bliskiej osoby, opuszczenia przez innych
Uwierzcie mi albo nie, ale kiedy wracam do domu po całym dniu w szkole, całym tym hałasie w szkole i na ulicy, chcę być sama. Jedząc obiad, sprawdzam wszystkie soszjal midia i zaczynam pisać z osobą, która bardzo wiele dla mnie znaczy, jest w moim życiu już drugi rok i znajduje się 487 km ode mnie. Owszem wtedy jestem sama, tak, jak chciałam, ale z całą pewnością dzięki niej nie czuję się samotna. Powiedzmy, że będzie to P. No więc P sprawia iż wiem, że jest gdzieś ktoś, komu na mnie zależy i kto, gdyby tylko mógł, byłby przy mnie, kiedy bym tego potrzebowała. Powtórzę, nie czuję się wtedy samotna, mimo iż jestem sama.
Mój kontakt z P jednak został odnowiony dopiero w kwietniu po prawie półrocznej przerwie. W tym czasie, kiedy w ogóle nie było między nami kontaktu, wielokrotnie czułam się samotna, jednocześnie będąc sama.
Lubię czytać i pić kawę sama. Lubię jeździć sama autobusem i wracać sama do domu. Mogę wtedy wszystko przemyśleć i puścić wodze fantazji. Lubię jeść i słuchać muzyki sama. Ale w momencie gdy widzę matkę ze swoim dzieckiem, dziewczynę ze swoim ukochanym albo dwie śmiejące się przyjaciółki zdaję sobie sprawę, że choć lubię być sama, nie mam ochoty być samotna.
Owszem, istnieje subtelna różnica między byciem samemu i byciem samotnym. W okresie niepisania z P, przychodziły momenty, kiedy bardzo chciałabym, żeby ktoś przy mnie był. Ostatecznie nie miałam tyle odwagi, żeby napisać pierwsza i zostawałam samotna. Siedziałam sama w pokoju ze spokojną muzyką w słuchawkach albo z książką i czekałam, aż ktoś się odezwie. Kilka godzin samotności w tym czysto fizycznym sensie, czyli bycie samemu, nikomu nie zaszkodzi, ale wystarczy wyobrazić sobie siebie, kiedy złapaliście największego doła w ostatnim czasie, przecież każdemu może się zdarzyć, a zostaliście sami. Wasze koleżanki, nie bardzo wiedząc, co czujecie, zadowolone poszły na kebsa czy kawę, a wy wracałyście same przez całe miasto do domu. Dodatkowo nikt nawet nie spytał, jak się czujecie, kiedy weszliście do domu ani nikt nie napisał z Waszych internetowych znajomych, co słychać. Można poczuć się jak gówno, oj można. Tak, to właśnie ten moment, kiedy mamy prawo poczuć się samotni.
W takiej sytuacji jest kilka wyjść. A - schować dumę do kieszeni i napisać/spytać pierwsza. B - iść spać, bo wtedy na pewno tak bardzo tego nie odczujemy. I C - użalać się nad sobą. Osobiście najbardziej polecam wyjście B. Dlaczego nie A i C? Nie lubię się narzucać, a użalać się nad sobą wolę nawet nie zaczynać, po co jeszcze bardziej się pogrążać? John Marston powiedział kiedyś, że jeśli zauważysz, że jesteś w dołku, pierwszą rzeczą, którą należy zrobić to przestać kopać. Tak więc wyjście B jest idealne! Pod warunkiem, że naprawdę czujecie się samotni.
Mam nadzieję, że zrozumieliście coś z tej pisaniny. Zapraszam Was także, jeśli jeszcze tam nie trafiliście, do Biblioteki cytatów, na samej górze obok Strony głównej, zaraz po zamknięciu się komunikatu o ciasteczkach lub bezpośrednio z linku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz