21:45

tak zdarza się (jedynie czy też?) w filmach

tak zdarza się (jedynie czy też?) w filmach

Dorastając, mamy w głowie obraz tego, jakiego chcemy mieć partnera i jak chcemy, żeby wyglądała relacja z nim. Obraz wykreowany na podstawie filmów czy książek. Chcemy księcia, który będzie przynosił nam śniadanie do łóżka. Dla nas poświęci swój tytuł i rodzinę. Będzie całował nas w skroń, dawał swoją za dużą bluzę i mówił, że jesteśmy piękne.  Kiedy się przed nim otworzymy, uszanuje to, a kiedy zrzucimy ubranie, odkrywając wszystkie kompleksy, będzie patrzył z miłością w oczach i powie, że jesteśmy idealne (choć tak przecież nie jest). Chcemy pocałunków w deszczu, czułości, zrozumienia, spacerów o zachodzie słońca i bukietów z polnych kwiatów. Droczenia się w uroczy sposób. Całusów, które mają zatrzymać nasz słowotok. Randek w wyjątkowych miejscach. Pikników. Balów z naszym chłopakiem/facetem, na których będziemy wyglądać jak księżniczki, a on podjedzie po nas jakimś wypasionym autem i będzie patrzył z zachwytem. Bo potrzebujemy tych zachwytów. Nie chcemy żadnych kłótni. Oczekujemy, że na wiadomość o naszej miesiączce, on kilkanaście minut później zjawi się z lodami, ciastkami, podpaskami w drzwiach, zrobi nam kakao i napełni termofor ciepłą wodą. Chcemy, żeby byli świadomi swoich błędów i przepraszali bez upominania się przez nas o to. Wierzymy, że uda nam się bad boya sprowadzić na dobrą drogę, że uda nam się go "naprawić". Chcemy, żeby nas rozśmieszali. Żeby tulili i byli wobec nas opiekuńczy. Tak byłoby przecież  perfekcyjnie.
Copyright © 2016 Archiwum , Blogger