16:52
16:41
Diagnoza: odporna na jakiekolwiek pocieszenia [18.10.2016]
Post pojawia się dzisiaj, ponieważ wczoraj nie byłam absolutnie niezdolna do czegokolwiek. Przeczytacie o tym za chwilę.
Raz na jakiś czas pojawia się u mnie pewien stan, którego nie potrafię wyjaśnić do końca. Jest to dzień, kiedy nie jestem w stanie poradzić sobie z najmniejszymi nawet sytuacjami 'sru'. Kiedy wszystko skumulowane z ostatnich dni, tygodni, a nawet miesięcy wychodzi w ciągu tego jednego popołudnia czy wieczoru.
16:17
Jesień, czyli co robię, kiedy nie wegetuję, trochę o jesiennej chandrze i burritto
Jesień jest szczególnym okresem w roku. To jedyny kwartał, kiedy naszą chandrę możemy usprawiedliwić pogodą za oknem, która wyjątkowo nie napawa optymizmem i entuzjazmem do życia. Jest deszczowo, dzień staje się coraz krótszy, a na dworze zimny wiatr próbuje się wkraść pod kurtki i szaliki. Nie brzmi to ani uroczo, ani sympatycznie, wręcz robi się przygnębiająco, kiedy się o tym czyta. A mimo wszystko to właśnie jesień jest moją ulubioną porą roku razem z wiosną. Niezły kontrast, co? Kiedy wiosną wszystko budzi się do życia, jesień jest czasem, kiedy wszystko obumiera.