Photo by Thomas Tixtaaz
Piszę do Was prawie po wszystkich maturach (zostały jeszcze ustne) i jest to dość ciężkie, patrząc na to, kiedy ostatni raz coś wyklikałam. Ale w mojej głowie jest aktualnie tyle myśli, że postanowiłam coś z tym zrobić. I kurczę ciężko jest zacząć po takiej przerwie i z takim miszmaszem w głowie. Ale spróbujmy.
Kiedy patrzę dzisiaj na siebie sprzed roku, na tamtą rozsypującą się dziewczynę, zastanawiam się, dlaczego była sama. Mając naprawdę fenomenalną pamięć do zdarzeń, które mi się przytrafiły, ale o tym jeszcze dzisiaj wspomnę, myślę, jak źle się wtedy czułam, jak planowałam własne samobójstwo, jak nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze, a uśmiech na mojej twarzy pojawiał się może kilka razy w ciągu dnia. Myślę o tym, że chciałam zostawić wszystko tutaj i się poddać. Wspominam swoje myśli o tym, że moja śmierć nikogo by nie obeszła. Nic nie zmieniłoby się dla ludzi, którzy mnie znali. Zapomnieliby o mnie po kilku dniach, tygodniach, miesiącach. Często nie poznaję w tej dziewczynie siebie. Jak wiele mogło się zmienić...
Czy nadal tak myślę? To skomplikowane - tak powinna brzmieć prawidłowa odpowiedź na to pytanie. Nie jestem pewna, czy mam wokół siebie ludzi, którzy trzymają mnie tutaj. Ale na pewno nie myślę o odejściu z taką częstotliwością jak rok temu. Bardziej zastanawiam się, jak wyglądałby świat beze mnie...
Mam świetną pamięć. A działa ona podobnie, jak było to pokazane w 3 odcinku 2 sezonu Black Mirror, gdzie bohaterowie mieli wczepione za uchem ziarno, które pełniło funkcję dysku twardego w ich głowach. Mogli oni w każdej chwili wrócić do danego wspomnienia, odtwarzać je non stop przed swoimi oczami czy nawet na ekranie telewizora. Moja pamięć właśnie tak działa. Pojedyncze słowo, piosenka, film, naprawdę drobnostka jest w stanie "wyświetlić przed moimi oczami" to, gdzie usłyszałam, zobaczyłam to po raz pierwszy. Pamiętam okoliczności słuchania piosenek i dokładnie mam przed oczami to, jak się wtedy ruszałam i co mówiła osoba, z którą ich słuchałam. Brzmi to jak obłęd. A ponadto, gorsze wspomnienia pojawiają się w mojej głowie znacznie szybciej i ciężej jest mi je z niej wyrzucić. A piszę to po to, aby podkreślić jak łatwo może zmienić się mój nastrój w skutek jakiegoś drobiazgu, który przywołał ze sobą trudne wspomnienie, i jak łatwo mogę się wycofać z rzeczywistości i stać się nieobecna.
I ta pamięć jest niszcząca. Chciałabym nie pamiętać choćby 1/4 z tego, co mam w głowie. Nie kontroluję pojawiających się myśli i wspomnień. Pojawiają się one mimowolnie, a ja czuję wtedy jak za mgłą. Ostatnio coraz częściej mam ochotę się ich pozbyć. Dlatego czytam. Wolę zająć głowę fabułą książki i problemami bohaterów, zamiast oddawać się swoim myślom, które mogą zaprowadzić mnie w naprawdę ślepe zaułki.
Zamykam się w sobie. Po raz kolejny stawiam cegiełka po cegiełce mur wokół siebie. I tym razem naprawdę wątpię, czy ktoś będzie zdolny go przebić, gdy już go skończę; czy ktoś mi przeszkodzi w budowie go...
Wspomnienia - niektóre potrafią być bolesne, inne cię napędzają; inne zostają z tobą na zawsze, a jeszcze inne tracisz z własnej woli. Nie można odgadnąć, które przetrwają, jeśli nie zostaniesz na polu bitwy, gdzie trafiają w ciebie kule. Ale jeśli ma się to szczęście, będziesz mieć jeszcze dobre wspomnienia, które cię osłonią.
Ten wpis prawdopodobnie nie ma większego sensu, ale w mojej głowie zwolniło się trochę miejsca (miejmy nadzieję, że dla lepszych myśli). Mam nadzieję, że w najbliższym czasie dopisze mi wena i pojawi się tutaj więcej postów. Wracam do czytania, bo za oknem humorzasta pogoda, więc nawet spacer odpada. A Wam życzę miłego weekendu 💕
Ściskam,
Ana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz