20:36

Naiwność, która nie pozwala poznać prawdy

Zacznijmy od tego, że zanim pojawi się post podsumowujący pierwszy miesiąc wakacji (no powiedzmy, razem z czerwcem), chciałam, żeby pojawił się najpierw ten post. Odkładałam go, żeby dać osobie, która w sumie była inspiracją do niego, szansę na wyjaśnienie, ale uznałam, że nie ma to sensu. Nic nie zatrze już tego, co zostało powiedziane. A ja uważam, że powiedziane zostało wystarczająco dużo. Także zapraszam na post o naiwności i życiu wyobrażeniami.
Jeżeli czytaliście Papierowe miasta Johna Greena, to wiecie, o czym tutaj będę pisać. Jeżeli nie, to już wam to przybliżam.

Kiedy widzimy kogoś na ulicy, często wyrabiamy już sobie na jego temat opinię, nawet go nie znając. Nawet jeśli kogoś poznamy, będziemy rozmawiać z nim raz, dwa razy, wydaje się to bardziej logiczne, ale nadal zupełnie nieuzasadnione. Nie bierzemy pod uwagę, że ta osoba może pokazywać nam tylko swoją jedną twarz. Możemy uznać, że jest miła, kiedy naprawdę tylko udaje albo nie umie wyrażać głośno swojego zdania, więc tylko przytakuje. Możemy uznać, że jest odważna, bo zrobiła coś, na co my nie umielibyśmy się zdobyć. Możemy żyć, wciąż tak myśląc i nie dopuszczając do siebie myśli, że prawda jest zupełnie inna. 

Kiedy poznaję kogoś, staram się go poznać i rozpracować. Po każdym spotkaniu z tą osobą analizuję jej zachowanie, wiem, brzmi to, jakbym była psychopatą... Chcę wiedzieć, jakie ma wobec mnie zamiary. Czy chce mnie poznać na tyle blisko, żeby zostać przyjacielem, czy zależy tej osobie tylko na pobieżnej znajomości ze mną? 

Niestety, zdarzają się i takie osoby, których nawet po roku znajomości nie mogę zrozumieć i rozpracować. I dopiero, kiedy udaje mi się dostrzec ich prawdziwą twarz, łapię się na tym, że pokazywały mi wciąż jedną i tą samą, jakby chcąc ukryć, jacy są naprawdę. A ja wciąż wierzyłam, że te osoby naprawdę są takie, jakie były. 

Okazuje się, że żyłam tylko wyobrażeniem. Tak naprawdę, moje wyobrażenie było zaledwie namiastką tego, kim rzeczywiście była dana osoba. Błędnie sądziłam, że potrafi być taka, jaka była tego jednego dnia. Błędnie sądziłam, że wciąż taka jest. A kiedy zorientowałam się, że tak naprawdę jej nie znam, było już za późno, bo z mojej strony pojawiła się więź, która z drugiej strony nie była nawet w zamyśle... Poczułam się oszukana. Poczułam się naiwną kretynką, która dała się zwieść... 

W Papierowych miastach ludzie uważali Margo za osobę odważną, outsiderkę. Nie widzieli jej prawdziwego oblicza. Widzieli odbicia swojego wyobrażenia o niej. Tak naprawdę, ona nie chciała być tylko wyobrażeniem, ona chciała być sobą, ale było już za późno, żeby pokazać ludziom siebie. Dlatego odeszła... (I nie, to nie jest spoiler, dla tych którzy chcieli przeczytać tę książkę... XD)

W całym tym poście chodzi mi jedynie o przekazanie, że czasami nie chcemy dostrzec prawdziwego oblicza danej osoby, a jedynie żyjemy wyobrażeniem o niej. Może po prostu spróbujmy ją dogłębniej poznać? Zachęcam Was do tego! A także żebyście przestali się oszukiwać! Tak, on naprawdę jest dupkiem, kiedy Ciebie rani i nie próbuje tego zmienić! Tak, ona nie jest przyjaciółką, kiedy wysyła ciągle w Twoim kierunku złośliwe komentarze albo rozpowiada Twoje tajemnice! Przestańmy trwać w toksycznych znajomościach tylko dlatego, że boimy się odejść lub mamy z tymi osobami wiele wspaniałych wspomnień. Owszem, ale to są już tylko WSPOMNIENIA. Nie musisz się z nią/nim nadal trzymać, żeby je mieć. Nie licz, że się zmieni albo że jest inna/-y. Już miał/-a swoją okazję, żeby Ci to pokazać. Dosyć tego, nie żyj jej/jego wyobrażeniem! 

Jejku, mam nadzieję, że mimo tego, że ten post może być trochę chaotyczny, coś zrozumieliście. Trzymajcie się może chłodno dla odmiany, bo mamy ciepłe lato! Ściskam! ;*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Archiwum , Blogger